Jak zawsze przed wyjazdem, starałam się dokładnie przemysleć kwestię bagażu, zwłaszcza tym razem, kiedy jachliśmy pierwszy raz na tak długi wyjazd. Do tego łącząc zimny klimat Nepalu z gorąca Azją południowo-wschodnią i mając w zamiarze ciągłe podróżowanie z plecakiem. W internecie można zneleźć mnóstwo informacji na temat trekkingu wokół Annapurny, ale zestaw sprzetu jaki należy wziąć głównie zależy od stylu naszego trekkingu. My zdecydowaliśmy się nie korzystać z pomocy tragarzy i przewodników, sami niosąc plecaki i używając głównie aplikacji MAPS.ME do nawigacji. Nie napotkaliśmy żadnych większych problemów podczas naszego pobytu w Nepalu, ale wiele drobiazgów może poprawić Wasz komfort podróży, dlatego powstał ten wpis. W Nepalu spędziliśmy pierwsze 24 dni Marca, doświadczająć zimnych temperatur, ale również mnóstwa słońca powyżej 2800m oraz cieplejszych dni z popołudniowymi i nocnymi opadami w niższych partiach szlaku. Podczas przechodzenia przez przełęcz Thorong La pass, jedynym problemem były twarde płaty śniegu, bardzo śliskie i niebezpieczne podczas trawersów stromych zboczy. Marzec to też idealny miesiąc na podziwianie pięknie kwitnących rododendronów w dolinie wokół Poon Hill, która zmienia się wtedy w magiczny krajobraz :)

Zakwaterowanie

W każdej wiosce istnieje wiele opcji zakwaterowania (od bardzo prostych, drewnianych domów gościnnych do bardziej okazałych hoteli) i w każdej z nich znajdziemy również restaurację. Zazwyczaj, kiedy obiecaliśmy kupić w danym miejscu kolację i śniadanie to nocleg otrzymywaliśmy za darmo albo z dużą zniżka, jeśli spaliśmy w droższych pokojach. Lepiej po prostu wprost zapytać gospodarza o możliwość spania za darmo, kiedy zamierzamy się u Niego stołować.

Nigdy nie spaliśmy w pokoju z ogrzewanie, dlatego wybierając śpiwór powinniśmy o tym pamiętać, zabierając taki z temperaturą komfortu w okolicach zera stopni (powyżej 3600m używaliśmy kurtek puchowych i ciepłych czapek podczas snu). Dobry śpiwór jest niezbędny, jednak w wyżej położonych wioskach mieliśmy do dyspozycji dodatkowe kołdry w pokojach, które kładąc na spiworach, docieplały je. Chame było pierwszą wioską, gdzie w jadalni mogliśmy spędzać ciepłe wieczory przy piecyku zaraz po zachodzie słońca, kiedy to temperatury spadaja bardzo szybko (im wyżej tym mniej drewna do palenia i wieczory stawały się zimniejsze). Jest to również świetna okazja do rozmów z innymi turystami, popijając ciepłą herbatę.

Ekwipunek

W zasadzie byliśmy bardzo zadowoleni z kompletu rzeczy jaki wzieliśmy na trekking (dokładna lista na końcu wpisu). Zdecydowanie możemy polecić zabranie spinaczy do bielizny, których nam brakowało. W każdym domu gościnnym z łatwością można było uprać ciuchy i wysuszyć na słońcu, jednak trudno było mieć pewność, że silny wiatr nie porwie naszych rzeczy. Z drugiej strony, nigdy podczas trekkingu nie użyliśmy bawełnianych wkładek do śpiworów, które okazały się zbawienne podczas dalszej podróży po Azji. Nie zapomnijcie zatyczek do uszu (bardzo cieńkie ściany pomiedzy pokojami) oraz zwykłej witaminy A w kremie (idealna do ochrony ust i skóry rąk podczas mrozów, silnego wiatru i ostrego słońca). Osobiście wziełabym też cieplejsze rękawiczki bo podczas przechodzenia przez przełęcz strasznie zmarzły mi dłonie. Oczywiście mielismy ze sobą trochę dodatkowych rzeczy, które były przeznaczone na podróż po Azji i te wlaśnie zostawiliśmy w hotelu w Pokarze, gdzie zatrzymaliśmy się na jedną noc przed trekingiem. Tak samo postąpiliśmy w Bankoku zostawiając cieżki sprzet trekingowy w hotelu i odbierając go po prawie dwóch miesiącach.

Woda

Niesety okazało się, że większość stacji, gdzie można kupić filtrowaną i bezpieczną do spożycia wodę była zamknięta (napełnia się nią swoje własne butelki). Kupiliśmy taką wodę tylko w wiosce Tal (40 rupii/litr, im wyżej, tym drożej) i smakowo była w porządku. Mieliśmy ze sobą filtr Care Plus Water Filter i tabletki do uzdatniania wody jako alternatywę. Praktycznie cały czas używaliśmy filtra podłączonego do 1.5 l butelki po Fancie (butelki po wodzie miały za krótki gwint). Codziennie musielibyśmy kupić przynajmniej cztery butelki 1.5l wody, co przyczyniłoby sie do ogromnego problemu jakim są porozrzucane wszędzie plastikowe butelki. Uznaliśmy, że w ten prosty sposób zadbamy o środowisko :) W wiosce Manang oraz w wyżej położonych miejscach lepiej napełniać butelki wodą wieczorem bo zdarzył nam się, że rano nie mieliśmy wody i musieliśmy czekać aż słońce wziesie się wyżej nad horyzont. Dodatkowo, powyżej Manang nie było możliwości skorzystania z gorącego prysznica (przynmajmniej tam gdzie nocowaliśmy), dlatego bardzo pomocne w tych dniach okazały się chusteczki dla niemowląt. Czasem zdarzyło Nam się zapłacić dodatkowo za ciepły prysznic (100-150 rupii), wiec lepiej zapytać gospodarza o dodatkowe opłaty.

Elektryczność oraz internet

Średnio co drugi dzień mieliśmy możliwość ładowania urządzeń elektrycznych i nie obyło się bez bardzo długich przerw w dostawach prądu. Wiele wieczorów spędziliśmy tylko przy świetle świec, dlatego też bardzo przydatne okazały się czołówki z dodatkowymi bateriami. Nasz power bank był niezawodny w podtrzymywaniu naszych telefonów i GoPro w użyciu. Europejski adapter z okrągłymi bolcami nie pasował zbyt dobrze do gniazdek w Nepalu (lepiej radą sobie te z płaskimi bolcami), czasem często wypadał lub musieliśmy go podpierać na różne sposoby.

W ciągu ostatnich lat dostęp do internetu znacznie się poprawił i można z niego korzystać prawie podczas całego trekkingu, przynajmniej taką informację znalazłam w internecie. Niestety, tylko przez pierwsze dni mieliśmy dostęp do internetu, gdyż nastąpiła awaria u dostawcy internetu, przynajmniej taką wersję zdarzeń usłyszeliśmy od naszych gospodarzy :) Ostatni raz mogliśmy korzystać z internetu w Dharapani a następnie dopiero po ośmiu dniach trekkingu w Mukintinah (po przejściu przez najwyższy punkt na trasie). W takim wypadku kindl okazał się niezwykle przydatny, gdyż nie musiałam go ładowac przez cały trekking  :) Nigdy nie płaciliśmy dodatkowo za dostęp do internetu lub też elektryczność, ale widzieliśmy czasem w innych miejscach informację o dodatkowych opłatach za dostęp do internetu czy gorący prysznic. Jeśli chodzi o zasięg w telefonach komórkowych to mieliśmy z tym dużo problemów. Przez większość czasu nie mogłam wysłać żadnej wiadomości do mojej rodziny, więc przygotujcie ich na taką ewentualność (brak zasięgu zarówno niemieckiego jak i polskiego operatora).

Jedzenie

Jakość serwowanych posiłków i to jak duże są porcje, bardzo zależało od miejsca, w którym się zatrzymaliśmy. Muszę przyznać, że smak jedzenia był bardzo dobry biorąc pod uwagę, jak niewiele składników używano do ich przygotowania (oczywiście im wyżej się znajdowaliśmy, tym mniej warzyw w posiłkach). Ku naszemu zaskoczeniu ceny śniadań były takie same a nawet wyższe niż ceny obiadów, zazwyczaj śniadania były sprzedawane jako zestaw: owsianka, jajka, smażone ziemniaki, czasem fasolka, chleb, dżem, kawa lub herbata (dla mnie zbyt ciężkie). Moim ulubionym śniadaniem była owsianka z jabłkiem i chleb Tybetański z dżemem, po którym czułam się syta przez długi czas. Podczas trekkingu sprzedawane były dwa rodzaje chleba, chapati (indyjski chlebek, przypomina wyglądem tortille) oraz chleb tybetański (głęboko smażony, smakuje podobnie do pączków).

Mój ulubiony zestaw śniadaniowy :)

Standardowe menu zawierało dania z ryżem, zupy z makaronem, sajgonki, pizze z patelni (czasem zadziwiająco smaczne!) oraz duży wybór ciepłych napoi, naszym ulubionym była “gorąca cytryna”. Zawsze istniała możliwość zakupu dużego dzbanka, co okazało się po prostu 1l termosem, który rozgrzewał nas przez cały wieczór. Można również zamówić wrzątek, dlatego warto wziąć ze sobą swoja ulubioną herbatę albo kupić jedną z wielu w lokalnych sklepach (my wybraliśmy jasminową do spróbowania). Różnego rodzaju przekąski takie jak batony czekoladowe, chipsy, czekolada i kolorowe napoje gazowane były dosyć drogie i często przeterminowane. By zabraliśmy ze sobą sprawdzone i lubiane przez nas batony proteinowe, orzechy, suszone owoce i różne słodycze. Jednym z naszych ulubionych potraw były parowane albo smażone pierożki momo z warzywami lub serem i ziemniakami jako nadzienie. Śniadania warto zamawiać dzień wcześniej na konkretną godzinę np 7.00, gdyż wtedy unikniemy długiego oczekiwania na posiłek i możemy wcześniej wyruszyć na szlak, co kilka razy uratowało nas przez popołudniowymi deszczami.

Momo, pierożki

Choroba wysokościowa

Nasz trekking zaczęliśmy w Bhulbhule na wysokości 840m i przeszliśmy ostatecznie przez przełęcz Thorong La pass, znajdującą się na wysokości 5416m, pokonując każdego dnia 500-1000m przewyższenia. Z racji tego, że codziienie wspinaliśmy się wyżej i wyżej, choroba wysokościowa była realnym zagrożeniem. Aby uniknąć problemów, przede wszystkim zadbaliśmy o odpowiednie nawodnienie organizmu (4l wody dziennie na osobę) i nie ignorowanie pierwszych symptomów choroby. Silny ból głowy, bezsenność, zawroty głowy, wymioty, nudności, brak apetytu, kaszel to kolejne pojawiające się objawy wraz z postępowaniem choroby. Żaden z najmniejszych objawów nie powinien być ignorowany, to pierwszy znak, że nasz organizm potrzebuje więcej czasu na dostosowanie się do wysokości. Po dotarciu do Manang mieliśmy lekki ból głowy, który szybko ustapił po ibuprofenie, jednak postanowiliśmy spędzić w tym miejscu dodatkową noc i dzięki temu, nie doświadczyliśmy później żadnych z objawów choroby wysokościowej. Gdy objawy nie przemijają a nawet nasilają się, niezwłocznie trzeba zejść na niższe wysokości. W wiosce Manang stacjonuje lekarz, z którym codziennie można się skonsultować w razie jakichkolwiek wątpliwości. Mieliśmy ze soba Diamox na wszelki wypadek, ale na szczęście nie przydał się zupełnie (wzieliśmy po pół tabletki, aby sprawdzić czy doskwierają nam skutki uboczne). Nie mieliśmy również żadnych problemów ze snem, nawet w najwyższym obozie na 4800m (no może czasem było nam za zimno :p), ale słyszeliśmy od innych osób, że często mieli z tym problem. Warto zaplanować sobie kilka dodatkowych dni podczas trekkingu na ewentualne problemy z chorobą wysokościową i nie spieszyć się, tylko uważnie słuchać własnego organizmu. My nasze dodatkowe dni spędziliśmy zatrzymując się dłużej w pięknej Pokarze :D :D

Najwyższy punkt naszej wyprawy

Pozwolenia

Gdy przybyliśmy do Katmandu, z racji trwającego tam święta Holi, wszystkie biura miały krótsze godziny otwarcie a sklepy w większości były zamknięte. Nie był to ostatni raz, kiedy nam się to przytrafiło. W Laosie przez 3 dni świętowaliśmy Nowy Rok i to było istne szaleństwo! Na szczęście biuro turystyki Nepalu (Nepal Tourism Board, Pradarshani Marg, Kathmandu 44617, Nepal), gdzie można ubiegać się o wszystkie pozwolenia było wciąż otwarte, kiedy tam dotarliśmy wczesnym popołudniem (otwarte codziennie od 9.00-15.00, podczas świąt 9.00-12.00). Jednym z pozwoleń jest karta TIMS (Trekkers’ Information Management Systems) a kolejnym pozwolenie ACAP (Annapurna Conservation Area Project), które razem pozwoliły nam na trekking wokół Annapurny i Poon Hill (do każdego dokumentu trzeba dołączyc 2 zdjęcia paszportowe!). Oprócz danych osobowych, trzeba dostarczyć informację o miejscu gdzie chcemy zaczynać i kończyc trekking, numer polisy ubezpieczeniowej, dane kontaktowe osoby którą należy powiadomić w razie wypadku. Każdy z dokumentów kosztuje 20$ i pozwala na monitorowanie ilości turystów i zwiększenia ich bezpieczeństwa, ponieważ trzeba wpisywać się na listy w punktach kontrolnych na szlakach.

Środowisko

Niestety, zwiększająca się z każdym sezonem liczba turystów odwiedzających Himalaje, przyczynia się do problemu z odpadami i zanieszyszczeniem. Nieraz widzieliśmy stosy plastikowych butelek na skrajach wiosek, przy potokach, dlatego zachęcamy do zniesienia wszyskich własnych plaskikowych śmieci do Pokhary. Im więcej będziemy kupować napojów podczas trekkingu (cola sprzedawana tylko w małych 0.5l butelkach), tym więcej toksycznych związków zostanie wyemitowanych do powietrza, podczas spalania ich w piecach. Jak pokazują najnowsze raporty, na najwyższym szczycie świata również zalegają tony śmieci! :(

Pieniądze

Na trekking należy zabrać wyłącznie gotówkę (jedyny bankomat w Old Jamson nie działał) oraz dodatkowo dolary w razie nagłego zachorowania czy wypadku. My wymieniliśmy euro na nepalskie rupie w Pokharze, gdzie było wiele kantorów z bardzo zbliżonymi kursami wymiany. Warto poprosić o mniejsze nominały, jak 500 czy 1000 rupii. Za jedzenie oraz nocleg płaciliśmy zawsze razem, wszystkie zamówione przez nas posiłki był zapisywane na kartce z naszym numerem pokoju i zliczane pod koniec pobytu. Nasze dzienne wydatki wyniosły średnio 3800 rupii za nas oboje (najwięcej, 5200 rupii zapłaciliśmy w High Camp).

Transport

Podczas naszego pobytu w Nepalu zawsze korzystaliśmy z lokalnych autobusów. Z powodu krętych i często bardzo uszkodzonych dróg (lub też takich bez asfaltu), przejechanie każdego dystansu zająło nam kilka razy dłużej niż w Europie (zazwyczaj z prędkością 30km/h). Najlepiej zapytać gospodarza u którego śpimy, skąd i kiedy odjeżdżają autobusy. Prawie zawsze mogliśmy w miejscu gdzie nocowaliśmy kupić bilety autobusowe, często też gospodarz dzwonił do kogoś odpowiedzialnego za sprzedaż biletów i tak je dla nas rezerwował. Przystanki autobusowe oczywiście nie są oznakowane, tam gdzie zbiera się tłum przy drodze, tam i my powinniśmy się udać. Napotykani po drodze ludzie również chętnie pomagają w znalezieniu właściwego autobusu.

Autobusy są bardzo zatłoczone, wszystkie plecaki oraz worki z lokalnymi produktami na sprzedaż leżą pomiedzy siedzeniami (plecaki wyjęte z bagażnika takich autobusów są zawsze pokryte gruba warstwą pyłu, kurzu więc lepiej zarzucić na nie pokrowiec). Zdarzyło nam się stać 4.5h w drodze do wioski Besisahar, bo sprzedano dwa razy więcej biletów niż miejsc siedzących i nikt nie wpadł na pomysł zorganizowania drugiego autobusu. Ceny biletów autobusowych wachaja się pomiędzy 300-800 rupii w zależności od dystansu. Autobusy są stare, zakurzone, więc bardzo łatwo o chorobe lokomocyjną. Z drugiej strony dały nam możliwość obserwowania życia lokalnych ludzi z bardzo bliska. Na krętych górskich drogach, pomocnik kierowcy zawsze stał w otwartych drzwiach, ostrzegając go przez przepaściami, stromym urwiskiem na zakrętach, drogi często były uszkodzone i w takich warunkach nie trudno o wypadek. Przejeżdżając przez małe wioski autobus zwalniał przy mijanych ludziach i mieli oni wtedy szansę do nas dołączyć. Widać, że ludzie się tam dobrze znają, bo zawsze było gwarno i wesoło podczas podróży a my stanowiliśmy zawsze mniejszość jako turyści.

Przeładowany autobus do Besisahar

Przykładowe wydatki:

  • Viza do Nepalu na 30 dni - 35 euro/osoba

  • Taxi z lotniska do dzielnicy Thamel - 700 rupii (opłata stała), 500 rupii po negocjacji z taksówkarzami czekającymi poza lotniskiem (trzeba przejść przez strefę z taksówkami za które płaci się określoną z góry opłatę)

  • Pozwolenia - 40$/osoba (TIMS + Annapurna Conservatory Area)

  • Autobus z Pokhara do Besishahar  - 400 rupii/osoba (4.5h)

  • Autobus z Muktinath do Old Jamson - 300 rupii/osoba (1.5h)

  • Autobus z Marpha do Tatopani - 800 rupii/osoba (5h)

  • Autobus z Ghandruk do Pokhara - 400 rupii/osoba

  • Lot paralotnią - 7000 rupii/osoba (Frontiers Paragliding)

  • Autobus z Pokhara do Kathmandu - 700 rupii/osoba

  • Świątynia Swayambhunath  - 200 rupii/osoban

Lista rzeczy, które zabraliśmy na trekking wokół Annapurny:

  • Buty podejściowe/biegowe (Salewa Wildfire GTX - Monika oraz Salomon Speedcross 4 GTX - Sebastian)
  • Japonki
  • Stuptuty
  • Śpiwór
  • Bawełniana wkładka do śpiwora
  • Kijki trekkingowe
  • Bielizna termiczna (leginsy oraz koszulka z długim rękawem)
  • Piżama (koszulka i spodenki)
  • Kurtka wodoodporna
  • Kurtka puchowa
  • Spodnie trekkingowe
  • 3 technical t-shirts
  • Softshell
  • Bielizna (3xskarpety trekkingowe, 3xfigi, 2xstanik sportowy)
  • Ciepła czapka
  • Buff (cieńki oraz gruby)
  • Rękawiczki (cieńkie i grube)
  • Czapka z daszkiem
  • Ręcznik szybkoschnący
  • Mocna taśma klejąca (duck tape) - przydała nam się do naprawy japonka!
  • Czołówka + baterie
  • Scyzoryk
  • Kłódka (raz dostaliśmy pokój z bardzo źle działającą kłódką więc nasza była wtedy przydatna)
  • Worki na śmieci
  • Metalowe kubki
  • Spork
  • Kawałek mocnej linki (paracord)
  • Mydło w kostce
  • Szampon
  • Pasta do zębów
  • Szczoteczka do zębów
  • Blistex - balsam do ust
  • Krem do opalania 50UV
  • Szczotka do włosów
  • Pilniczek
  • Maszynka do golenia
  • Krem do golenia
  • Chusteczki nawilżające dla niemowląt
  • Płyn do dezynfekcji rąk
  • Zatyczki do uszu
  • Papier toaletowy
  • Okulary przeciwsłoneczne
  • Tabletki do uzdatniania wody
  • Power-bank
  • Aparat fotograficzny
  • GoPro
  • Kindle
  • Paszport
  • Zdjęcia paszportowe do wizy i pozwoleń (5sztuk!)
  • Notatnik z długopisem
  • Kopia paszportu
  • Ubezpieczenie zdrowotne
  • Gotówka (20$ dziennie/osoba)
  • Książeczka szczepień
  • Przekąski: batony białkowe, snickers, M&M (bardzo się sprawdziły), orzechy, suszone owoce
  • 2 x 1.5l butelka plastikowa do napełniania woda każdego dnia
  • Proszki izotoniczne do rozpuszczania w wodzie
  • Imodium
  • Fenistil
  • Compeed plastry
  • Diamox
  • Peroxygel
  • Ibum (ibuprofen)
  • Paracetamol
  • Maść z witaminą A
  • Vitaminy
  • Probiotyki
  • Melatonina

Udanej wędrówki! :D